Dla statystycznego niemieckiego czy francuskiego kierowcy opona po kilku latach użytkowania powinna trafić
wprost do utylizacji. A u nas, jak za czasów PRL-u kiedy brakowało wszystkiego, próbuje się dać jej drugie „życie”, poddając ja bieżnikowaniu. Czasem wychodzi Zombie 😉
W skrócie bieżnikowanie opony polega na osunięciu resztek bieżnika ze starej opony, i nałożenie nowego. I chociaz
proces ten jest przeprowadzony pod pewnymi rygorami to jednak jest małe ale…
Dziś producenci ogumienia do samochodów osobowych produkują opony tak, by wytrzymywały one do starcia się bieżnika.
Nie przewiduje się ich dalszego użytkowania, więc do ich produkcji używa się materiałów o skrupulatnie zbilansowanej wytrzymałości.
Jeśli zużyte ogumienie otrzyma nowy bieżnik, karkas będzie musiał wytrzymać dwukrotnie więcej,
niż było to założone w procesie projektowania opony. Do tego dochodzi również kwestia stosowanej mieszanki gumowej.
W oponach bieżnikowanych stosowane sa zdecydowanie niższej jakości.
Rozporządzenie Unii Europejskiej od listopada 2012 roku wprowadza obowiązek umieszczania etykiet na oponie,
obejmujących 3 parametry – opory toczenia, przyczepność na mokrej nawierzchni oraz poziom hałasu.
Na oponach bieżnikowanych nie znajdziemy takich etykiet. Ciekawe dlaczego…
To nie jest tak, że nie miałem takich opon w ofercie. Jak można coś zaoferować taniej to dlaczego nie?
Niestety, pierwsze ostrzeżenie przyszło, gdy klient wrócił z reklamacją po tygodniu. Nastąpiła wymiana opon i znowu wrócił. Teraz już reklamacji nie uwzględniono, ja poniosłem koszty.
Drugie ostrzeżenie – wystrzał. To się zdarzyło a nie może. Na pewno są dobre, bieżnikowane opony. Ale czy Ty masz być testerem?
Praca mechanika jest odpowiedzialna, nie chcę brać na siebie dodatkowego ryzyka.
